Władze Lublina rozważają cięcia w projekcie Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego z nowym dworcem autobusowym. Szacunkowe koszty budowy określone wstępnie na 191 mln zł przekroczyły już 360 mln zł, a zagwarantowane dotychczas unijne fundusze nie pokryją nawet połowy spodziewanych wydatków
Nowy dworzec autobusowy planowany przy Młyńskiej to budynek z kasami biletowymi i poczekalnią, kilkadziesiąt zadaszonych peronów, zajezdnia dla autobusów dalekobieżnych i regionalnych oraz podziemny parking. Do tego przebudowa okolicznych dróg i przedłużenie ul. Lubelskiego Lipca ’80, przelotowej arterii urywającej się dziś za stadionem Arena Lublin. Trasa byłaby dociągnięta do skrzyżowania ul. Krochmalnej z Diamentową.
Dotacja jest za mała
Pakiet inwestycji miał być opłacony głównie funduszami Unii Europejskiej. Takie były założenia w roku 2017, kiedy podpisano wstępną umowę rezerwującą miastu unijną dotację z puli „Zintegrowane Inwestycje Terytorialne”. Łączne koszty szacowano wtedy na 191 mln zł, a dotacja miała wynieść prawie 137 mln zł, więc pokryłaby większość wydatków.
Dziś Ratusz mówi, że dotacja jest za mała, bo koszty budów radykalnie wzrosły. – Ceny materiałów zmieniły się tak, że dziś można mówić o podwojeniu wartości – stwierdza prezydent Krzysztof Żuk. Z pokazanych przez niego wczoraj wyliczeń wynika, że koszty przekroczą 364 mln zł.
Po zderzeniu z matematyką Ratusz „wyjął” z pakietu przedłużenie ul. Lubelskiego Lipca ’80. Ta budowa miałaby poczekać kilka lat. Ale nawet to nie rozwiązuje w pełni problemu, bo reszta kosztów sięga 300 mln zł, a unijna dotacja to niezmiennie 137 mln, czyli mniej niż połowa spodziewanych dziś wydatków. Dlatego Ratusz wnioskuje o zwiększenie dotacji.
– O dodatkowe 42 mln zł – mówi Artur Szymczyk, zastępca prezydenta. Powołując się na nieoficjalne informacje twierdzi, że miasto może liczyć na 37 mln zł.
Dzisiejsza konferencja prasowa Krzysztofa Żuka:
Kampania wjeżdża na dworzec
Zaskoczeniem dla władz miasta była poniedziałkowa propozycja posła Artura Sobonia (PiS), by dworcowe 137 mln zł przeznaczyć na sprzęt dla Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, na który brakuje 120 mln. Przyklasnął temu marszałek województwa, Jarosław Stawiarski.
– Jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej, będziemy niemal codziennie zaskakiwani takimi pomysłami – mówi prezydent Żuk. Przekonuje, że nie da się wydać „dworcowych” pieniędzy na inne cele. – Bez zgody Komisji Europejskiej nie ma możliwości przesunięcia ich na zadania spoza programu ZIT.
We wtorek Soboń tłumaczył, że tylko proponował dopisanie zakupów dla centrum onkologii jako dodatkowego projektu do ZIT. – Tak, by mieć alternatywę, gdyby nie była możliwa realizacja projektów, które są już zapisane, w tym Lubelskiego Centrum Komunikacyjnego – mówi poseł. – Jeżeli pan prezydent złożył deklarację, że jest w stanie tę inwestycję zakończyć i rozliczyć, to zamyka to sprawę.
Co by tu jeszcze wyciąć?
Z wypowiedzi władz miasta wynika, że problemem jest nie tyle czas (przetargi są zapowiadane na rok 2020), co pieniądze. Co dalej będzie z planami dworca, jeżeli miasto nie dostanie dotacji większej niż obiecane 137 mln zł?
– Będziemy musieli się zastanowić nad zwiększeniem zaangażowania kredytowego i redukcji części zadań – odpowiada Żuk. Jego zastępca widzi w projekcie jeszcze jeden element, który można byłoby wyciąć. To łącznik między ul. Dworcową i ul. Lubelskiego Lipca ’80 a al. Piłsudskiego. – Jest możliwość wyłączenia tego zadania – przyznaje Szymczyk. – W sytuacji skrajnej można taki wariant rozpatrywać.